Zakład karny oczami więźnia
środa, 18 kwietnia 2007 17:58

Deli.cio.us    Digg    reddit    Facebook    Wykop    Gwar


Otrzymałam list opisujący życie skazanych w zakładzie karnym dla kobiet. List napisała kobieta w wieku średnim, która siedem lat temu trafiła do zakładu karnego. Poniżej przedstawiam fragmenty.

Jeżeli macie Państwo uwagi, chcecie się podzielić własnymi doświadczeniami związanymi z pobytem lub pracą w zakładzie karnym piszcie: wieziennictwo@wp.pl

 

„Kiedyś przyrzekłam sobie, że prawda o zakładzie karnym musi ujrzeć światło dzienne, ludzie powinni dowiedzieć się prawdy. Obecnie mam 50 lat trafiłam do zakładu ponad siedem lat temu. To, co tam zobaczyłam to horror. To, że jest się skazanym przez sąd to dodatkowo jest się karanym, tam za murami. Oni stanowią swoje odrębne prawo. Można powiedzieć to Państwo w Państwie.

Trafia tam wiele młodych dziewczyn, kobiet, matek, które po raz pierwszy weszły w konflikt z prawem. Nie mogą oczekiwać pomocy ze strony wychowawców, psychologów, którzy tam są zatrudnieni, jest się zdanym samemu na siebie. Cele są przepełnione kobiety muszą odbywać karę z skazanymi chorymi na AIDS, które się odgrażają, że załatwią zdrowe osoby. W celach przebywają z morderczyniami - recydywistkami. Na parterze są skazane narkomanki. Na pierwszym piętrze są psychicznie chore, na górze oddział śledczy. W odrębnym skrzydle oddział VI. Zdarza się, że funkcjonariuszka wpuszcza na oddział śledczy, do cel recydywistki, które zwyczajnie okradają skazane, które tam trafiły po raz pierwszy.

Pani psycholog zamiast pomóc skazanym zwraca się do psychiatry i młode dziewczyny, które są załamane faszerują psychotropami. Przebywałam z młodymi dziewczynami, odradzałam im branie jakichkolwiek psychotropów. Stałam się bardzo niewygodna dla całego Zakładu Karnego. Panuje tam zakłamanie ze strony pani dyrektor jak pani dyrektor penitencjarnej, wychowawców i psychologów. Kiedy skazana za dużo widzi, słyszy jest transportowana na drugi koniec Polski do innego zakładu. Żadna skarga nie ma prawa wyjść po za mury więzienia - skazana jest szantażowana przepustkami lub transportem do innego zakładu. Wszystko jest tuszowane i uciszane.

Kobiety są bite przez funkcjonariuszy, przez współosadzone - wielokrotne recydywistki - żadna sprawa pobić nie trafia do sądu.

Byłam świadkiem, kiedy skazana miała widzenie z rodziną godzinę czekała w sali widzeń, aby kupić kawę - zdenerwowała się i za głośno zawołała, klawiszka oraz klawisz, którzy mieli służbę powiedzieli jeden do drugiego „zostaw ją jutro mamy nockę to się nią zajmiemy”, była to starsza kobieta. Na drugi dzień po wieczornym apelu oraz zamknięciu cel słyszałam krzyki tej kobiety rano już jej nie było. Nie wiem, co się z nią stało.

Leczenie

Leczenie w tym zakładzie to drugi horror leki na tacę rozkłada skazana wielokrotna recydywistka zdarzały się pomyłki w podanych lekach. Dla personelu Z.K. nie było to zjawisko nadzwyczajne. W zakładzie jest jeden lekarz, który pomaga w sprawach kardiologicznych, dermatologicznych, ginekologicznych, onkologicznych.

Skazanym przy próbach samobójczych jest udzielana pomoc na miejscu w celi – podłącza się daną osobę pod kroplówkę i sprawa załatwiona.

Osadzona Kinga M.* z Zabrza, u której wykryto nowotwór była trzymana do samego końca nikt nic nie zrobił, aby wcześniej opuściła zakład karny dopiero, kiedy jej zostało mało czasu tyle, aby po wyjściu umrzeć.

Kobietom, które zachorowały psychicznie w zakładzie karnym, także nie udzielano żadnej pomocy zostawiano je w zakładzie.

Myślę, że ma to związek z tym, aby mieć jak najwięcej skazanych, ponieważ zakład karny chyba dostaje pieniądze zależnie od ilości osadzonych.

Brak jakichkolwiek leków - na ból gardła to był riwanol w płynie.

Skazane były wykorzystywane seksualnie przez funkcjonariuszy w kuchni na stołach - oddziałowy Marek*. Nawet dowódcy zmian po zamknięciu cel wieczorem brali sobie skazane do pokoju na „rozmowy”.

Imprezy

W zakładzie z byle okazji organizowane są imprezy - alkohol, jedzenie i tańce. Tak bawili się pani dyrektor, dyrektor penitencjarna, wychowawcy, psychologowie nawet ksiądz. I to wszystko było wliczone w koszty, czyli za pieniądze podatników.

Na służbie nocnej klawisze piją notorycznie alkohol.

Przepustki

Na przepustki wychodzą skazane długo odsiadujące wyroki (np. za morderstwa) i oczywiście „pupilki” - co donoszą.

Kradzieże

Z magazynu gdzie są ubrania skazanych ciągle coś ginie.

Narkotyki

To, że narkotyki docierają do skazanych to normalność. Personel o tym oczywiście wie.

Sprawy związane z wyrokiem

Kiedy młoda dziewczyna poszła do wychowawczyni, aby pomogła jej w napisaniu odwołania od wyroku to otrzymała odpowiedz „nie jestem adwokatem”. Kiedy pomagałam skazanym to pani dyrektor penitencjarna mi oznajmiła, że mam pisać sobie i nikomu więcej, bo wyjadę w transport. Po prostu nie wolno było pomagać nikomu, im było na rękę, kiedy skazana odsiedziała cały wyrok.

Żywienie

Klawiszka, która zajmowała się kuchnią wynosiła bardziej wartościowsze jedzenie na zewnątrz (mięso, puszki, podroby itp.), było tego dużo, więc nie wiem czy się z kimś dzieliła czy sama to zjadała. Wszystko było widać z cel skazanych.

Kontrola z zewnątrz w zakładzie

Każda kontrola kończyła się fiaskiem. Przyjeżdżali z Katowic i stwierdzali, że jest wszystko w porządku. To jest jedna klika, sami znajomi, pomagali tuszować wszystkie skargi, według nich zakład karny, w którym przebywałam to wzór dla innych placówek, co jest kłamstwem. Wychowawczynie po wysłuchaniu skargi skazanej przekazywały innej osadzonej informację, co na nią powiedziała i tym samym wzbudzały agresję. Ogólnie nie miały czasu dla więźniarek

W zakładzie pracują „klany rodzinne”.

Praca

Do prac w kościele (czyli na wolności) były wybierane wielokrotne recydywistki. Przewagę do nagród mają lesbijki, ponieważ jedna z wychowawczyń jest tej orientacji seksualnej. Skazaną heteroseksualną traktowała jak trędowatą. Nie ma miejsca dla skazanej, która kocha swoją rodzinę i dzieci trzeba stać się taką jak wychowawczyni - wiele kobiet, które miały dzieci, mężów, narzeczonych stały się lesbijkami a tylko po to, aby być tolerowanymi przez wychowawczynię oddziału trzeciego.

Transport

Skazane transportowane są w karygodnych warunkach, gorzej jak transportuje się świnie. Osiem kobiet, bagaże, w małym więziennym samochodzie, nawet, jeżeli skazanej coś się dzieje z sercem, to nikogo to nie obchodzi.

Z jednego zakładu do drugiego jest bardzo daleko, skazane chciały się załatwić, to klawiszka powiedziała „srać, szczać do czapek - dla skazanych postoju nie przewidziano”.

Dla klawiszy był jednak przewidziany - poszli sobie do baru.

Zwolnienie warunkowe

Osoby, które trafiały do zakładu karnego nie wychodziły na prawie żadnej wokandzie, jedynie trzy mieniące przed końcem kary.

Skazane boją się o swoje życie, że może coś się im stać, tragicznego. Po za mury tego zakładu nic nigdy nie wyjdzie, żadna prawda nie ujrzy światła dziennego. Ktoś powinien powiedzieć nie tylko prawdę społeczeństwu, lecz prawda powinna ujrzeć światło w innych państwach Unii”.

* Dane personalne zostały zmienione

 
Zobacz też:
© 2002-2011 Serwis więziennictwo, resocjalizacja i przestępczość - www.agb.waw.pl/cms
Joomla templates by a4joomla

Ta strona używa plików Cookies. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Czytaj więcej....

Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information